W połowie kwietnia szpital przyjmuje pacjenta po wypadku, lekarze udzielają pomocy. Pacjent jest unieruchomiony, ma bezwzględny zakaz chodzenia. W szpitalu przebywał 11 dni.
Ratownicy z karetki odwożą pacjenta do domu, wnoszą i zostawiają. Co się dalej dzieje z człowiekiem? Jeżeli pacjent nie ma rodziny, która mogłaby się nim opiekować. Na co jest skazany?
Pan Eugeniusz z Nowej Woli w Gminie Zelów 19 kwietnia uległ wypadkowi. Pomagając sąsiadowi w pracach podwórkowych został przygnieciony przez ciągnik. Wskutek wypadku została złamana górna gałąź kości łonowej, złamanie na pograniczu lewej kości łonowej i złamanie ściany wewnętrznej masywu bocznego prawego kości krzyżowej.
Pacjent po pobycie w szpitalu w Bełchatowie został wypisany 29 kwietnia. Na wypisie jest zapis „bezwzględny zakaz chodzenia”. Oznacza to, że pan Eugeniusz potrzebuje opieki nie tylko do podania jedzenia czy picia. Potrzebna jest opieka i pomoc podczas załatwiania potrzeb fizjologicznych czy utrzymywania higieny osobistej.
Córka pana Eugeniusza – pani Marzena nie może zając się ojcem. Ma dwójkę niepełnosprawnych dzieci, nie ma warunków aby zabrać ojca do swojego domu. Dodatkowo mieszka 20. kilometrów od ojca i nie ma częstego połączenia autobusowego, aby przyjeżdżać. Próbowała jednak załatwić pobyt w domu opieki na okres, kiedy pacjent nie będzie się mógł poruszać.
. Okazało się, że taka możliwość będzie dopiero po długim weekendzie majowym. W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej pani Marzena usłyszała, że pracownik może przychodzić do potrzebującej osoby w godzinach pracy urzędu. Jednak potrzeb fizjologicznych nie da się ustalić na konkretne godziny.
Córka pana Eugeniusza dzień przed wypisem, kiedy to już wiedziała, że nie można załatwić „na cito” domu opieki, próbowała porozmawiać z ordynatorem.
-Zapytałam ordynatora czy jest możliwość, aby tata został jeszcze na parę dni, na ten weekend majowy na oddziale. Tłumaczyłam, że w domu nie będzie miał się nim kto zająć. Usłyszałam, że to jest i tak jego dobra wola, że tak długo był hospitalizowany. mówi pani Marzena.
Po takim obrocie sprawy, pani Marzena wystosowała oficjalne pismo o zwołanie komisji
lekarskiej. W odpowiedzi otrzymała informację, że pacjent może być leczony ambulatoryjnie. Jednak pozostawienie pacjenta samego w domu, to nie jest leczenie ambulatoryjne. Nie zostało nawet pacjentowi zaproponowane użyczenie sprzętu ortopedycznego do pomocy. Szpital w takim przypadku mógł skierować pacjenta do domu opieki, jednak musiałby pokryć koszty pobytu.
Pan Eugeniusz ma orzeczenie o niepełnosprawności z powodów neurologicznych. przeszedł dwie operacje mózgu. Często się zdarza, że nie jest świadomy tego co mówi i tego co się dzieje.
29 kwietnia o godzinie 10:30 pan Eugeniusz został przewieziony karetką pogotowia do domu. Ratownicy wnieśli pacjenta do domu i na tym zakończyło się ich zadanie.
-
My mamy zlecenie przywieźć pacjenta pod dany adres do domu i go wnieść. - mówi jeden z ratowników pogotowia.
Na pytanie: Gdy pacjent jest leżący, nie może chodzić i nikogo nie ma w domu to czy
pozostawiają pacjenta samego sobie? ratownicy odpowiedzieli, że tak i rodzina jest od tego, aby się człowiekiem zająć.
W domu po sąsiedzku 61-letniego pana Eugeniusza mieszka jego matka.
-
Przecież ja nie dam rady go umyć, podnieść, aby załatwił swoje potrzeby. Ja jedynie mogę synowi podać jedzenie czy picie. - mówi.
Pani Marzena tego samego dnia dostała od lekarza rodzinnego dla swojego taty, skierowanie do szpitala specjalistycznego w Pabianicach. Po pana Eugeniusza przyjechała karetka. Okazało się, że nie ma miejsca na oddziale.
-
W Pabianicach na pogotowiu dowiedziałam się, że w przypadku, gdy nie ma się kto zająć takim pacjentem, to szpital – w tym przypadku w Bełchatowie – powinien zapewnić lub załatwić opiekę – mówi pani Marzena.
Pan Eugeniusz na cały weekend majowy został pozostawiony bez specjalistycznej opieki. Nie ma kto pomóc w załatwieniu potrzeb fizjologicznych, umyciu.
Czy ratownicy powinni zostawić pacjenta bez opieki? Czy cala ta sytuacja nie uwłacza godności pokrzywdzonego pacjenta?
J.R.